środa, 4 grudnia 2013

Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #2

Poprzedni wrzut o Marvelu zakończyłem zajawieniem tego co będzie po tomie 11-tym. Seria dojechała przez ten czas do tomu 25 (przynajmniej na mojej półeczce), więc chyba czas na przegląd tego co to się namnożyło.

Uwaga, post spływający nerdozą.

No to jazda z tytułami:

12. Avengers: Impas - komiks bez rewelacji - kolejna bzdura o Avengersach niosących pomoc biednym mieszkańcom republiki z Europy Wschodniej - ale na tle Upadku urasta do rangi dobrego czytadła.

13. Marvels - najlepsza chyba rzecz Kolekcji, co pisałem już tukej

14. Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz, cz. 2 - jeszcze nie robiłem sobie powtórki tomu pierwszego, bo dalej jestem obrażony na Haczet że nie ma Kapitana Brytanii

15. Punisher: Witaj Ponownie, Frank. cz. 1 - sssspoko się do tego wróciło nawet. Ennis jednak poniżej pewnego poziomu nigdy nie schodził, ale też - spoko czytadło, nie więcej. Trzeci raz czytał chyba jednak nie będę, i na drugi tom nie czekam.

16. New X-Men: Z jak zagłada - początek runu Morrisona. Nie licząc jednego zeszytu, to jest to jak dla mnie najlepsza część jego ujęcia sagi mutantów.         

17. Tajna wojna - Team up totalny, z dobrą ekipą marvelowskich trykociarzy co robią równie odczapową misję dla Shield co Avengersi w Impasie, bo Fury przegiął z paroma rzeczami pałę. Czyta się spoko, zwłaszcza że interakcja między bohaterami jest, na przykład takiego Spidermana lubię tylko przy takich okazjach, solowo mnie męczy. Fajnie rysowane, pastele czy coś, acz dziwaczna paleta barw.          

18. Iron Man: Pięć koszmarów - znałem, ale OK. Przyzwoite czytadło, inspirowali się nim chyba przy okazji pisania scenariusza do kinowego Iron Mana 3. Plastikowa kreska jednakowoż.   
     
19. Kapitan Ameryka: Nowy porządek - niewiele pamiętam. Fachowa krecha, ale bez wzlotów. Nie jestem obiektem docelowym chyba. Absolutnie nie rozumiem, co ta pozycja robi w serii. Jakieś klimaty post 9/11, ale nie wiem czy to krytyka czy pochwała american way. Nie byłem w stanie ogarnąć co autor miał do przekazania, a na coś się tam silił.

20. Daredevil: Odrodzony - uberklasyk Franka Millera. Czuć że się zestarzało okrutnie. Jednak Millera na półce mieć warto. Kwestia zabytkowo-sentymentalna, coś jak historia Feniksa i te sprawy.

21. New X-Men: Imperialni - tym razem sobie odpuściłem, bo o ile pamiętam to bzdura okrutna (jak zawsze, gdy do świata mutantów wparowują kosmici), ale właśnie tu jest najlepszy zeszyt z całego runu, nieme wejście w psychikę jednej z postaci. Totalna psychodela, świetnie rozplanowana i narysowana. Majstersztyk. Poza tym niekoniecznie.

22. Marvel Zombies - za stary na to chyba już jestem, zawód totalny, chociaż i świat darzę sympatią, i wszystko co z zombie lubię. Albo lubiłem. Czytałem sobie kiedyś Marvel Zombies vs Armia Ciemności, myślałem że skoro cykl to taki megasukces, to zepsucie samograja, jakim było wrzucenie Asha do tego (pod)świata, musiało być przypadkiem. No więc nie. Lata się na zombie od Marvela - te pierwsze - nakręcałem, i nie. Tak jak w Żywych Trupach pytaniem które przewija się przez całą serię  jest 'kto zginie następny, i skąd w ostatnim momencie nadejdzie pomoc', tak tu Kirkman sprowadził wszystko do kwestii 'to kto kogo teraz zeżre'. Zabawa konwencją na poziomie podstawowym, fabuły nie ma nawet w ilościach śladowych. Tylko galeria gnijących postaci. Ale cóż, coś lubianego (np. Brad Pitt) + zombie = komercyjny sukces. Dzięki, ja wysiadam.

23. Hulk: Planeta Hulka, cz. 1 - nie czytałem, wygląda spoko, niekonwencjonalne ujęcie Sałaty zawsze spoko. Czekam na tom drugi.
       
24. Ultimates: Superludzie, cz. 1 - czyli altimejtowi Avengersi, gościnnie Samuel L. Jackson jako Fury. Miałem na celowniku od dawna, bo przegapiłem dawne polskie wydanie. W międzyczasie też Łukasz Mazur polecał o ile pamiętam. Chętnie przeczytam w końcu razem z tomem drugim, Millar to zdolny opowiadacz.

25. Ultimate Spider-Man: Moc i odpowiedzialność - ale to już było, czy jakoś tak... Pamiętam pierwszy zeszyt bodajże od Fun Media, nie robiło mi to. Jeśli to to. Nastoletni Parker w dobie internetów, ale jeszcze przed smartfonami. Wolę jak Bendis bierze się za doroślejsze rzeczy. Typowo po amerykańskiemu narysowane czytadło najwyżej na kibel, ale hej, co ja zrobię? Nie przepadam za Spidermanem. Dzieciarnia pewnie się jara. Robert Sienicki też.

Tyle na półce. Czy warto dalej zbierać serię? Niektórzy wymiękają i opychają to co zgromadzili. Ja tam jadę dalej, bo jest jeszcze sporo ciekawości, a teraz chyba te lepsze tytuły z mojej perspektywy będą wpadać. Głupio mi to na sztuki kompletować, a i prenumerata mega wygodna, więc przy tym zostaję. Nieco mi wisi obrazek na grzbietach, ale jak już lecę kolekcją, to kolekcją, jak słucham płyt (nawet w mp3) to też odpalam od początku i słucham do końca, po kolei. Bez zmieniania tracków. Nie da się ukryć, że poupychane tytuły są nierówne, część to komercyjne pewniaki, część to klasyczne, mocne pozycje, a część wręcz dziwi co robi w tym zestawieniu, ale jak już pisałem poprzednio - hej, takie są prawa kolekcji. Niech będzie. Prawie połowa za mną, pewnie dojadę do końca, niezmiennie licząc na odpowiedź DC.

Co w tomach które jeszcze do mnie nie dotarły?

26. Superbohaterowie Marvela: Tajne wojny, cz. 1 - czyli legendarny crossover, dzięki któremu nic w świecie Marvela nie było już takie jak wcześniej (LOL, jasne). 12 zeszytów które łączy różne serie, a które nie mogły się ukazać w czasach TM-Semic. Teraz zrozumiem czy 'a szkoda', czy 'bo redaktorzy mieli rację', ważne że dane będzie się przekonać co to warte. Wiadomo że superherosi trafiają w kosmos, z kimś tam walczą, w efekcie Kapitan Ameryka dostaje nową tarczę, ktośtam cośtam, a Spiderman zaprzyjaźnia się z Symbiontem. O ile pamiętam to stoi za tym ciekawa historia - było zagrożenie procesami od autorów pierwszych wersji wyglądu poszczególnych superherosów, więc żeby ustrzec się od pozwu to zmieniono np Spidermanowi design. Na czarny. A może chodziło o zabawki? Nie wiem, nie znam detali, ale pewnie nadrobię wkrótce, bo wyszła na rynek książkowy Niezwykła historia Marvel Comics, dzięki której to pozycji Stan Lee przestanie być dla polskich fanów geniuszem i sympatycznym staruszkiem w jednym, a zacznie funkcjonować jako człowiek, któremu zdarzały się skurwysyńskie zagrywki (zaznaczam - wyrokuję bez czytania)

27. The Mighty Thor: W poszukiwaniu bogów - nie przepadam za Thorem (choć tak źle jak w jego ostatnim solowym filmie na bank nie będzie, po prostu nie może być), ale sprawa wygląda następująco: z plusów - Romita junior. Z minusów - Romita junior. Pytanie co tam się lubi nie lubi. Wczesny Romita jednakowoż dla mnie zawsze spoko.

28. Astonishing X-Men: Niebezpieczni - drugi tom runu Whedona. Nie pamiętam z niego nic, poza tym że jakoś w trzecim tomie chyba mutanci lecą w kosmos i robi się lipa. Początek jednakowoż był OK. Lubię tak bardzo, że aż sprzedam wydania Muchy. Joss ma miejsce w moim serduszku za Firefly, ale jego mutanci to jednorazówka. Choć dobrze napisana.

29. Iron Man: Demon w butelce - czyli Tony Stark vs Alcman. Czytałbym.

30. Hulk: Planeta Hulka, cz. 2 - dopełnienie jednego z poprzednich tomów. Wtedy chętnie zjem całość.

A co dalej? Sporo dobrego, choć naprawdę nie wiem czy warto lecieć po całości, bo to tylko ułamek. Zaczynam uważać swoją prenumeratę za fanaberię z której po prostu nie chcę rezygnować, bo a nuż coś z pozostałych tytułów mi się spodoba. Normalnie tak komiksów nie kupuję, a tu proszę, bonusowo adrenalinka, czasem niespodzianka, acz zwykle zawód.

Jest jednak na co czekać, po anglojęzycznej liście lecąc to choćby Spiderman: Blue (Loeb+Sale), House of M (mam to w plecy), World War Hulk, czy znakomity Wolverine: Old Man Logan (Millar). I ja przy tej serii wydawniczej pozostaję. Sporo dobrych tytułów, może tyle samo lipy, ale pomiędzy tym pozycje których sam bym pewnie nie wyszperał, albo planował że zrobię to kiedyś kiedyś, a potem zapomniał.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja po cichu liczę że wydadzą
Spider-man Torment
Wolverine Weapon X
Daredevil Man Without Fear
X-Men Days of future past
X-Men Executioner's Song

Gonzo pisze...

Jak wynika z listy tego co wyszło za granicą, to tylko na Weapon X jest szansa. Mam zdaje się w dwóch wydaniach, więc mnie to ani ziębi ani nie ziębi, ale też nie dziwi, bo to pewniak jest, musiał się pojawić. X-menami wspomnianymi bym nie wzgardził, bo z mutantów mam duże zaległości. Po całości w sumie ze starszych rzeczy. Ja tam natomiast bym chętnie powitał na liście Daredevila, który wyszedł w Niemczech. Wątpię jednak byśmy się doczekali.